Pokazujemy, jak Rosja obchodzi sankcje. Poznaj skuteczne metody obchodzenia sankcji nałożonych na Rosję.
Gdy świat Zachodu nakładał sankcje na Rosję w odpowiedzi na agresję wobec Ukrainy, wiele osób wierzyło, że gospodarka rosyjska szybko ulegnie załamaniu. Dziś wiemy, że mimo licznych sankcji, Rosja nadal znajduje sposoby, by je omijać, utrzymując swoją gospodarkę w lepszej kondycji, niż przewidywano. W jaki sposób Kreml radzi sobie z zachodnimi restrykcjami i jak zachodnie firmy, często świadomie lub nieświadomie, pomagają w tym procederze?
Czy sankcje w ogóle działają?
Sankcje bez wątpienia uderzyły w rosyjską gospodarkę, generując znaczne koszty prowadzenia wojny. Jednakże gospodarka rosyjska nie upadła. Istnieją dwa główne powody tego stanu rzeczy. Po pierwsze, przed wojną Zachód odpowiadał jedynie za około połowę wymiany handlowej Rosji. Pozostałe kraje, które sankcji nie nałożyły, nadal prowadzą interesy z Rosją. Po drugie, Rosjanie szybko nauczyli się, jak sankcje obchodzić.
Powrót do lat 90. – handel walizkowy
Jednym z pierwszych sposobów było umożliwienie prywatnym osobom oraz małym firmom sprowadzania produktów zachodnich bez cła. W efekcie ludzie zaczęli masowo przywozić towary z Zachodu w torbach, nawiązując do „handlu walizkowego” popularnego w latach 90. Dzięki temu Rosjanie mieli dostęp do wielu zachodnich produktów, mimo formalnych ograniczeń.
Import równoległy – jak firmy obchodzą sankcje?
Bardziej złożonym i szeroko stosowanym sposobem obchodzenia sankcji jest import równoległy. Mechanizm ten polega na sprowadzaniu towarów do Rosji poprzez kraje trzecie, które same nie zostały objęte sankcjami i formalnie mogą legalnie importować produkty z Zachodu. Najczęściej są to państwa sąsiadujące z Rosją lub mające z nią dobre relacje handlowe, takie jak Kazachstan, Armenia, Kirgistan czy Turcja.
Proces przebiega w następujący sposób: firmy zachodnie wysyłają towary, takie jak smartfony, laptopy, części samochodowe czy elektronika użytkowa, do krajów pośredniczących. Po dotarciu do tych krajów towary są przeładowywane, często z fałszowaniem dokumentacji celnej, i następnie eksportowane bezpośrednio do Rosji. W efekcie formalnie zachodnie firmy nie naruszają sankcji, ponieważ eksportują towary legalnie do krajów nieobjętych restrykcjami. Jednak realnym odbiorcą jest Rosja, co czyni cały proceder wysoce kontrowersyjnym.
Firmy zachodnie często przymykają oko na ten proceder, ponieważ korzyści finansowe są dla nich znaczące. Niekiedy zdają sobie sprawę z tego, dokąd trafiają produkty, ale brak zdecydowanych kontroli i sankcji wtórnych zachęca je do kontynuowania tych działań. Państwa pośredniczące, takie jak Kazachstan czy Turcja, również czerpią korzyści finansowe, pobierając dodatkowe opłaty za swoje usługi pośrednictwa, co czyni import równoległy atrakcyjnym i opłacalnym.
Podwójne zastosowanie – kluczowe zagrożenie dla sankcji
Towary o tzw. „podwójnym zastosowaniu” to produkty, które mogą być wykorzystywane zarówno w celach cywilnych, jak i wojskowych. Są one szczególnie problematyczne w kontekście sankcji, gdyż ich zastosowanie może bezpośrednio wspierać działania wojenne Rosji. Przykładem takiego towaru są łożyska stożkowe – specjalistyczne komponenty używane zarówno w przemyśle cywilnym, takim jak kolejowy czy motoryzacyjny, jak i w produkcji wojskowej, w tym czołgów oraz innych pojazdów wojskowych.
W kwietniu 2022 roku Unia Europejska objęła sankcjami eksport tych łożysk do Rosji, co oficjalnie zatrzymało ich sprzedaż. Jednak niemal natychmiast po wprowadzeniu sankcji, zaobserwowano drastyczny wzrost eksportu tych samych produktów do krajów sąsiadujących z Rosją – głównie do Kazachstanu i Turcji. Te kraje, dotychczas nieimportujące takich ilości łożysk, nagle zaczęły kupować ogromne ilości. Następnie produkty te, często bez żadnych istotnych modyfikacji, trafiały dalej do Rosji.
Schemat działania jest następujący: łożyska są najpierw legalnie wysyłane z Europy do krajów trzecich, takich jak Kazachstan czy Turcja. Tam są przekazywane lokalnym pośrednikom, którzy zajmują się ich dalszą dystrybucją. W praktyce, dokumentacja celna często jest zmieniana, a prawdziwe miejsce docelowe przesyłek (Rosja) jest ukrywane. Firmy europejskie, sprzedające łożyska, najczęściej nie przeprowadzają dokładnych kontroli, co pozwala na ten proceder.
Efekt jest taki, że mimo oficjalnych sankcji, Rosja wciąż otrzymuje kluczowe komponenty potrzebne do produkcji broni i sprzętu wojskowego, co bezpośrednio wpływa na przedłużenie jej możliwości prowadzenia działań wojennych przeciw Ukrainie. Obchodzenie sankcji w przypadku produktów o podwójnym zastosowaniu pokazuje wyraźnie, jak pilna jest potrzeba lepszej kontroli oraz bardziej rygorystycznego przestrzegania sankcji przez państwa zachodnie.
Jak firmy unikają wykrycia procederu?
Z perspektywy śledczych, inspektorów celnych i analityków finansowych, metody unikania sankcji przez firmy i państwa są coraz bardziej wyrafinowane. W wielu przypadkach mamy do czynienia z działaniami, które trudno zakwalifikować jako jednoznacznie nielegalne – są one raczej „sprytnie zaprojektowane”, by balansować na granicy prawa.
1. Zmiana kodów celnych (HS code fraud)
Najczęściej stosowaną techniką jest manipulowanie kodami celnymi towarów. Sankcje obejmują konkretne grupy produktów, które przypisane są do tzw. kodów HS (Harmonized System). To standardowa klasyfikacja stosowana przez wszystkie służby celne na świecie.
Przykład: jeśli łożysko stożkowe o kodzie 8482.20 jest objęte sankcjami, wystarczy zakwalifikować je jako mniej precyzyjne łożysko ogólnego użytku (np. 8482.10), które sankcjonowane nie jest. Takie operacje przeprowadzają nie tylko firmy w Rosji, ale i pośrednicy z Kazachstanu, Turcji, Emiratów czy nawet państw UE.
2. Sieć firm pośredniczących (shell companies)
Jedną z najtrudniejszych do wykrycia metod jest używanie firm-pośredników zarejestrowanych w rajach podatkowych lub krajach trzecich. Są to często tzw. shell companies – podmioty bez realnej działalności gospodarczej, stworzone jedynie po to, by służyć jako bufor.
Przykład: firma z Niemiec sprzedaje elektronikę firmie w Dubaju. Ta z kolei sprzedaje towar firmie z Kazachstanu, a ona przesyła go dalej do Rosji. Formalnie wszystko jest legalne – a rzeczywisty łańcuch dostaw staje się praktycznie niemożliwy do prześledzenia.
3. Fałszowanie dokumentacji handlowej
To metoda wyjątkowo prymitywna, ale nadal powszechnie stosowana – zwłaszcza przy handlu ropą i surowcami. Firmy podają fałszywe dane w fakturach i listach przewozowych, zaniżając ceny (by spełnić warunki price cap) lub zmieniając kraj przeznaczenia towaru.
W handlu morskimi ładunkami z ropą często stosowane są również tzw. „ship-to-ship transfers” – przeładunek ropy między tankowcami na pełnym morzu, poza zasięgiem satelitarnym. W tym czasie wyłączane są transpondery AIS (systemy lokalizacji statków), by utrudnić śledzenie ładunku.
4. Reeksport z krajów trzecich
Kazachstan, Turcja, Armenia i Zjednoczone Emiraty Arabskie to najważniejsze huby reeksportowe dla rosyjskiego handlu. Dla przykładu, Kazachstan odnotował kilkukrotny wzrost importu towarów z UE i USA w kategoriach objętych sankcjami. Produkty te następnie – legalnie lub nie – trafiają do Rosji.
Część firm tłumaczy to wzrostem popytu lokalnego, jednak analizy pokazują, że takie wyjaśnienia są nie do utrzymania. Skala importu znacznie przekracza potrzeby tych krajów. Co więcej, wiele z nich przestało publikować szczegółowe dane celne – co jest kolejnym sygnałem alarmowym.
5. Tranzyt przez Rosję
Towary formalnie przeznaczone dla krajów Azji Centralnej często są transportowane przez terytorium Rosji. Zamiast dotrzeć do ostatecznego odbiorcy, pozostają w kraju tranzytowym. To kolejny sposób obejścia sankcji, trudny do udowodnienia bez dostępu do pełnych danych logistycznych i kontroli na miejscu.
6. Splitting shipment – dzielenie ładunków
Niektóre firmy dzielą większe dostawy na wiele mniejszych. Dzięki temu łatwiej je przemycić bez wzbudzania podejrzeń lub skorzystać z wyjątków przewidzianych dla drobnego importu prywatnego. To metoda stosowana m.in. przy imporcie elektroniki, luksusowych dóbr i sprzętu przemysłowego.
7. Współpraca z instytucjami finansowymi spoza Zachodu
System SWIFT został częściowo zablokowany dla Rosji, ale niektóre banki w Azji i na Bliskim Wschodzie nadal obsługują rosyjskich klientów. Transakcje są przeprowadzane w juanach, dirhamach lub rublach, z pominięciem dolara i euro. Utrudnia to identyfikację przepływów pieniężnych i skuteczne egzekwowanie sankcji.
Które metody są najskuteczniejsze?
Największym wyzwaniem dla śledczych są metody oparte na łączeniu kilku technik jednocześnie: zmiany kodów celnych, używania firm-pośredników i reeksportu przez kraje trzecie. Takie „wielowarstwowe” podejście tworzy niemal nieprzeniknioną zasłonę dymną dla organów ścigania.
Równie skuteczne są działania prowadzone w szarej strefie – jak tranzyt przez Rosję czy sprzedaż przez zaprzyjaźnione firmy w krajach, które nie uczestniczą w sankcjach. Działania te są trudne do udowodnienia, zwłaszcza gdy dane są niepełne lub celowo niepublikowane.
Jak wykrywa się obchodzenie sankcji?
Wykrywanie obchodzenia sankcji to proces wymagający zaawansowanej analizy danych, międzynarodowej współpracy i narzędzi śledczych, które łączą kompetencje wywiadowcze, celne i finansowe. Skuteczne monitorowanie wymaga dogłębnego rozumienia mechanizmów handlu międzynarodowego, a także umiejętności identyfikowania pozornie legalnych działań, które w rzeczywistości służą omijaniu sankcji.
1. Analiza danych celnych i handlowych (comtrade tracking)
Podstawową metodą analityczną jest przegląd danych celnych – zarówno tych publikowanych przez państwa członkowskie ONZ (w systemie Comtrade), jak i przez urzędy celne oraz izby handlowe.
Śledczy porównują dane przed i po wprowadzeniu sankcji. Gdy np. eksport łożysk z UE do Rosji spada do zera, a jednocześnie ten sam eksport do Kazachstanu rośnie o kilkaset procent, pojawia się silne podejrzenie reeksportu. Takie anomalie są pierwszym sygnałem alarmowym.
Szczególnie skuteczne są tu analizy porównawcze przepływów towarowych (tzw. mirror statistics), które zestawiają dane eksportowe kraju A z danymi importowymi kraju B – i wychwytują rozbieżności.
2. Śledzenie tras logistycznych i danych GPS
Firmy wyspecjalizowane w monitoringu łańcuchów dostaw (np. ImportGenius, Panjiva, Refinitiv) wykorzystują dane GPS, dokumenty przewozowe i sygnały z transponderów AIS, by śledzić ruch towarów i statków. Gdy tankowiec z rosyjską ropą wyłącza sygnał AIS na pełnym morzu i pojawia się ponownie w innym miejscu – jest to sygnał możliwego przeładunku typu ship-to-ship.
Dane te są zestawiane z dokumentami celnymi, by wykryć tzw. fikcyjne porty docelowe i fałszywe certyfikaty pochodzenia.
3. Analiza łańcucha właścicielskiego i beneficjentów rzeczywistych
Kolejnym krokiem jest sprawdzanie struktury właścicielskiej firm uczestniczących w podejrzanych transakcjach. Wiele firm wykorzystywanych do omijania sankcji to tzw. shell companies – zarejestrowane w rajach podatkowych, bez realnej działalności, za to z anonimowymi właścicielami.
Dzięki narzędziom takim jak OpenCorporates, ICIJ Offshore Leaks Database czy Orbis, analitycy mogą prześledzić powiązania między firmami – np. odkryć, że wszystkie podejrzane transakcje prowadzą do tej samej osoby fizycznej powiązanej z rosyjskim biznesem lub Kremlem.
4. Współpraca z bankami i analiza finansowa
Banki i instytucje płatnicze mają obowiązek zgłaszać podejrzane transakcje (SAR – suspicious activity reports). Firmy korzystające z sankcjonowanych dróg handlu często używają mało przejrzystych metod finansowania: kryptowalut, systemów kompensacyjnych (clearing bezgotówkowy), czy płatności przez pośredników z państw trzecich.
Analitycy AML (anti-money laundering) i zespoły compliance odgrywają tu kluczową rolę. Wiele z przypadków omijania sankcji udaje się wykryć właśnie dzięki czujności banków – szczególnie w USA, gdzie ryzyko sankcji wtórnych jest realne i dotkliwe.
5. Dziennikarstwo śledcze i whistleblowerzy
Wiele najbardziej spektakularnych przypadków obchodzenia sankcji ujrzało światło dzienne dzięki pracy niezależnych dziennikarzy (np. OCCRP, Bellingcat) oraz sygnalistów z firm uczestniczących w procederze. Ich informacje uzupełniają dane instytucjonalne i są często punktem wyjścia do dochodzeń.
Przykłady obejmują śledztwa dotyczące eksportu niemieckiej elektroniki do Rosji przez Armenię, czy reeksportu dronów z Chin do Rosji przez ZEA.
Co firmy robią, aby utrudnić wykrycie?
Firmy uczestniczące w procederze obchodzenia sankcji (świadomie lub nie) stosują szereg technik, które utrudniają śledztwo:
- Zamawianie małych partii towarów (bulk splitting) – trudniejsze do wychwycenia niż duże ładunki.
- Tworzenie firm-cieni (ghost entities) – które po dokonaniu transakcji są zamykane i zastępowane nowymi.
- Rejestracja w krajach o niskiej przejrzystości regulacyjnej – np. Panama, ZEA, Hongkong.
- Tymczasowe zmiany trasy i magazynowania towarów – by zmylić śledczych analizujących dokumentację przewozową.
- Zawieranie kontraktów przez osoby podstawione (nominee directors) – co utrudnia ustalenie beneficjentów rzeczywistych.
W niektórych przypadkach firmy wykorzystują też usługi tzw. „agencji compliance na wynajem”, które pomagają im stworzyć pozory legalności – przygotowując „czyste” dokumenty, przeprowadzając fikcyjne audyty lub rekomendując „bezpieczne” państwa tranzytowe.
Sankcje wtórne – skuteczne narzędzie nacisku
Jednym z najskuteczniejszych narzędzi walki z obchodzeniem sankcji są sankcje wtórne. Pozwalają one karać nie tylko podmioty rosyjskie, ale także firmy z innych krajów, które pomagają Rosji omijać sankcje. Dlatego przedsiębiorcy powinni być bardzo ostrożni.
USA stosuje je już od dawna. Przykład: firmy z Chin, które dostarczały drony, zostały objęte sankcjami mimo że formalnie nie były związane z wojną.
W Europie sankcje wtórne są rzadkością – brakuje woli politycznej. A to duży błąd, bo samo zagrożenie nałożeniem sankcji wtórnych często wystarcza, by zniechęcić zagraniczne firmy do udziału w procederze.

Sektor energetyczny – flota cienia i fałszowanie danych
Ropa i gaz to filary rosyjskiej gospodarki – dają od 30 do 50% wpływów budżetowych.
Flota cienia
Aby ominąć zakaz eksportu ropy powyżej 60 dolarów za baryłkę (tzw. price cap), Rosja stworzyła tzw. flotę cienia – tankowce należące do spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych (np. Gabon). Te statki nie korzystają z zachodnich ubezpieczycieli i trudno ustalić, kto za nimi stoi.
Rosjanie przygotowywali się na ten wariant wcześniej – skupowali stare tankowce od firm z Cypru, Malty i Grecji. Te kraje sprzeciwiły się unijnemu zakazowi sprzedaży takich statków – co pozwoliło Rosji zbudować niezależną flotę.
Fałszowanie cen
Choć formalnie ropa powinna być sprzedawana po maksymalnie 60 USD, w praktyce często kosztuje więcej. Firmy uczestniczące w procederze po prostu zaniżają ceny w dokumentach. Eksperci i analitycy surowcowi od miesięcy alarmują, że rzeczywiste transakcje są ukrywane.
Dlaczego Europa zawodzi?
Głównym problemem nie jest brak sankcji – tylko ich słabe egzekwowanie. W UE za wdrażanie sankcji odpowiadają państwa członkowskie, nie Komisja Europejska. To oznacza, że wszystko zależy od determinacji lokalnych rządów, służb celnych i organów ścigania. A z tym bywa bardzo różnie.
Podsumowanie: Sankcje, cynizm i asymetria – dylemat środkowoeuropejskiego przedsiębiorcy
Z perspektywy małych i średnich przedsiębiorców z krajów Europy Środkowej – Polski, Czech, Słowacji, Rumunii – sytuacja wokół sankcji wygląda coraz bardziej jak cyniczna gra z góry ustawionymi regułami. Oficjalne komunikaty płynące z Brukseli czy Berlina brzmią jednoznacznie: „sankcje to konieczność moralna i polityczna”. Ale praktyka pokazuje coś zupełnie innego.
Firmy z Niemiec, Francji, Hiszpanii czy Włoch znajdują sposoby na dalszą współpracę z rosyjskimi odbiorcami – często przez firmy zależne, oddziały zarejestrowane w Turcji lub Zjednoczonych Emiratach Arabskich, przez reeksport czy manipulację dokumentami handlowymi. W tym samym czasie polski przedsiębiorca – przestrzegający sankcji literalnie – traci klientów, kontrakty i udziały w rynku.
Kto przestrzega, ten przegrywa?
Coraz częściej pojawia się pytanie: czy sankcje są dla naiwnych? Dla tych, którzy grają uczciwie, wierząc w reguły, podczas gdy konkurencja z Zachodu elastycznie „interpretuje” przepisy i dalej zarabia? I czy ostatecznie nie jest tak, że sankcje – zamiast uderzać w Rosję – służą do likwidacji konkurencji z Europy Środkowo-Wschodniej?
Polskie firmy tracą nie tylko klientów, ale także dostęp do łańcuchów dostaw, które są przechwytywane przez niemieckie lub francuskie koncerny działające przez podmioty pośredniczące. Przedsiębiorcy, którzy chcą przestrzegać prawa, zostają zepchnięci na margines – nie dlatego, że ich produkty są gorsze, ale dlatego, że są bardziej lojalni wobec zasad.
Co mogą robić lepiej przedsiębiorcy?
Po pierwsze, nie chodzi o to, by łamać prawo – ale o to, by rozumieć grę, w której bierze się udział. Przedsiębiorcy powinni:
- Śledzić realną politykę eksportową innych krajów UE, by wiedzieć, czy konkurencja rzeczywiście przestrzega sankcji – i w jaki sposób je „omija”.
- Dążyć do przejrzystości i dokumentowania etycznych działań, co w przyszłości może stać się atutem – szczególnie przy współpracy z partnerami amerykańskimi, którzy coraz bardziej cenią compliance.
- Budować struktury pośrednie w krajach trzecich zgodnie z prawem, które umożliwiają prowadzenie działalności bez złamania sankcji – ale też bez rezygnacji z rynków zbytu.
- Uczestniczyć w międzynarodowych stowarzyszeniach i lobbyingowych grupach gospodarczych, które wpływają na kształt przepisów sankcyjnych. Duże korporacje nie czekają, aż prawo się zmieni – one pomagają je pisać.
Szansa na redefinicję reguł gry
Paradoksalnie obecny kryzys może być momentem, w którym firmy z Europy Środkowo-Wschodniej zaczną aktywnie domagać się równego traktowania. Jeśli unijna polityka sankcyjna ma być skuteczna, musi być też spójna i sprawiedliwa – a nie tylko deklaratywna. Jeżeli polskie firmy mają ponosić koszty moralnych decyzji politycznych, muszą mieć gwarancję, że konkurencja z Niemiec czy Francji nie robi tego samego „na skróty”.
Brak tej gwarancji będzie oznaczać jedno: dalszą marginalizację środkowoeuropejskich producentów i eksporterów – nie przez brak kompetencji, ale przez brak cynizmu.
Ostatnie słowo
Wnioski są gorzkie: sankcje działają, ale nierówno. Ci, którzy je obchodzą, nadal zarabiają. Ci, którzy ich przestrzegają – często tracą. Ostatecznie największym zagrożeniem nie są same luki w sankcjach, ale to, że zaczynają być one postrzegane jako instrument politycznej i gospodarczej selekcji.
Dlatego dziś najważniejsze pytanie brzmi „czy sankcje są potrzebne?, czy przedsiębiorca który przestrzega sankcji jest frajerem? ”. Od odpowiedzi na to pytanie zależy nie tylko przyszłość europejskiej gospodarki, ale też wiarygodność całego projektu politycznego, jakim jest Unia Europejska.
Piotr – Przedsiębiorca